MOTO EURO TRIP 2017: Z UK NA GIBRALTAR - DZIEŃ 8 - Gibraltar ! - draVska
MOTO EURO TRIP 2017: Z UK NA GIBRALTAR - DZIEŃ 8 - Gibraltar !

MOTO EURO TRIP 2017: Z UK NA GIBRALTAR - DZIEŃ 8 - Gibraltar !

Brak komentarzy
Udało się! Po 8 dniach podróży dotarliśmy do Gibraltaru. Czy małpki są agresywne, po której stronie się tam jeździ i czy rozmawiają po angielsku?
Na te i inne pytania odpowiedzi znajdziecie poniżej :)
Wbiliśmy się na przystanek autobusowy, żeby zrobić to zdjęcie. Ale jak to w Hiszpanii (choć to przecież UK!)- kierowca poczekał i nie robił afery ;)
Ale najpierw zobacz to (i posłuchaj Krystyny Czubówny!)w You Tube (koniecznie w HD):

     Wyjeżdżając z Almunecar zrobiliśmy szybkie zakupy na śniadanie - standardowo w Mercadona (sieć sklepów najpopularniejsza w Hiszpanii) kupiliśmy pieczywo, masło, ser, wędlinę, sok owocowy i deser. Koszt około 8 euro. Udało nam się znaleźć na poboczu idealne miejsce na śniadaniowy piknik - z widokiem na morze. 
Dojeżdżamy do Gibraltaru. Na granicy wita nas ubrany w brytyjski mundur policjant. I zaczyna świergolić po hiszpańsku! Odpowiadamy grzecznie po angielsku, że nie rozumiemy, więc natychmiast przerzuca się na angielski. Mimo to słychać w jego mowie akcent hiszpański. Takie to dla nas ciut dziwne - z jednej strony to Wielka Brytania, jej fragment, a z drugiej wszyscy mówią, zachowują się i wyglądają - jak w Hiszpanii! ;) Droga jest jedna i prowadzi przez... lotnisko! Samochody mają inną rejestrację, ze znaczkiem GBZ.
     Pełno tu skuterów i innych jednośladów. Sporo również motocykli. Co ciekawe - mimo, ze Gibraltar oficjalnie jest częścią Wielkiej Brytanii, jeździ się tutaj jak wszędzie w Hiszpanii - prawą stroną. Większość ludzi posługuje się również hiszpańskim, nie koniecznie mówiąc biegle po angielsku.
Autobusy jak te nasze w UK, z tą różnicą, że gibraltarskie autobusy są w wersji CABRIO!
Widok na portowe miasto Algeciras, z którego odpływają promy do Maroka.
     Na Górę Gibraltarską można wjechać kolejka lub wejść. My wybraliśmy opcję wejścia pieszo. Motocykl zostawiliśmy pod czujnym okiem strażnika, który pilnował, by żadne auto nie mogło wjechać na górę. Generalnie jak się jest tam samochodem należy liczyć się z tym, że trzeba auto pozostawić na dole na jakimś parkingu. Motocyklem udało nam się dojechać znacznie wyżej, a zagadnięty strażnik pozwolił nam stanąć z boku jego budki.
TUTAJ więcej informacji o biletach na kolejkę i możliwość zakupu. Natomiast bilety do samego rezerwatu kosztują znacznie mniej i nabywa się je po drodze w recepcji.
Takie znaki można spotkać na całym Gibraltarze.
A tam jest już Afryka! Patrzycie na Maroko.
W drodze na górę gibraltarską, gdzie mieliśmy nadzieję spotkać makaki, znaleźliśmy punkt, w którym stała Królowa Elżbieta II.
Widok na port
     Jaskinia Świętego Michała, którą można zwiedzać. Odbywają się tutaj liczne koncerty - podejrzewam, ze stąd to oświetlenie. Niestety, naszym zdaniem, przez te kolorowe reflektory jaskinia wiele traci i dopiero w miejscach z naturalnym, ciepłym światłem można podziwiać jej piękno.
     Co ciekawe, podczas II wojny światowej w jaskini stworzono szpital wojskowy. Konieczne było drugie wejście do jaskini, które poprawiłoby cyrkulację powietrza i umożliwiło ewentualną ewakuację. Rozpoczęto więc wysadzanie skał i wtedy właśnie okazało się, że Jaskinia Świętego Michała ma mnóstwo korytarzy i zakamarków oraz tuneli. Odkryto też podziemne jezioro o kryształowo czystej wodzie.
     W naturalnym świetle wszystkie stalagmity, stalaktyty i stalagnaty wyglądają o niebo lepiej niż w tych halogenowych kolorach.
Ciekawostką jest możliwość obejrzenia przeciętego na pół stalaktytu, który urwał się z "sufitu' jaskini i runął na ziemię.
     Naturalnie w jaskiniach nie ma światła, a co za tym idzie - nie ma roślinności. Jednak, gdy sztuczne światło świeci regularnie, roślinki szubko odnajdują drogę i potrafią sobie poradzić. Tutaj akurat widać mchy i glony, a na środku dorodny okaz chamstwa ludzkiego, czyli rzucony kapsel od butelki. Niestety - natknąć się można na więcej takich papierków i śmieci, nie tylko w jaskini, ale zwłaszcza w okolicach enklaw małpek.
Jaskinia zaadoptowana do zwiedzania
     Choć wszędzie widać znaki, by nie karmić makaków, ludzie rzadko stosują się do ostrzeżeń, mimo że za karmienie makaków grozi kara 500 funtów. W ogóle zachowanie turystów wobec małpek było karygodne. Wiocha, wiocha i jeszcze raz - WIOCHA! Karmienie, wrzaski, podtykanie i szturchanie kamerkami, rzucanie w nie orzeszkami - żenujące! Banda wysiadała z autobusu, robiła wiochę, po czym zadowoleni że mają zdjęcia odjeżdżali. A wszystkie papierki, łupiny i syf zostawał... Ludzie są często gorsi od zwierząt...
     Siedzieliśmy w miejscu, gdzie można zobaczyć małpki dość długo. Na tyle długo, by przyjrzeć się kilku wycieczkom i temu, jak małpki zachowują się, gdy zostają same, bez wrzaskliwych ludzi i błysku fleszy. To bardzo łagodne i mądre zwierzaki, cwane i ciekawskie wszystkiego co się dookoła dzieje. Nie pozwalają też sobie w kasze dmuchać - gdy ktoś podtyka im kamerę pod nos potrafią nieźle nastraszyć szczerząc zęby. Na fotce poniżej enklawa dla małpek - tu mogą odpocząć, napić się wody i zjeść świeże owoce, codziennie dostarczane im pod wiatę. A co ważne - dają tu dyla przed natrętnymi ludźmi.
A tu przykład iskania - tak makaki szukają na sobie insektów (zwykle pcheł).
Ten makak był bardzo spokojny i przyjazny, przyglądał nam się i patrzył takimi dużymi, smutnymi oczyma.
Za nim widać już Maroko. 
Małpi szlak - gdzie odciski człowieka i makaków mieszają się ze sobą. Takie znaki po drodze do mostu Windor Suspension Bridge. 
     Schodząc z Góry Gibraltarskiej do naszego motocykla (nie da się tam wjechać - motocykl można zostawić przy budce strażniczej, ale autem trzeba szukać parkingów niżej na ulicach miasta) usłyszeliśmy rockową muzykę. Postanowiliśmy to sprawdzić. Okazało się, ze odbywał się "jakiś zlot motocyklowy" - niewiele myśląc, wskoczyliśmy na nasz motocykl i zjechaliśmy na dół by dołączyć do pozostałych motocyklistów i zorientować się, co to za impreza.
Okazało się, że trafiliśmy na coroczny zlot Harley Riders Gibraltar ! Dobra muza, dobre piwo - jak barman usłyszał, że przyjechaliśmy z UK, dostaliśmy je na koszt firmy :) Bardzo przyjaźni ludzie. Zaraz znalazł się ktoś, kto usłyszał, ze jesteśmy Polakami i nie minęła chwila, a już rozmawialiśmy z dwójką Polaków - parą należącą do klubu i mieszkającą na terenie Hiszpanii.
     Dzięki nowo poznanym znajomym mieliśmy okazję zobaczyć jak wygląda siedziba klubu i usłyszeć trochę o ich historii i eventach. Kasia i Jarek bardzo fajnie nas przyjęli i ugościli. Opowiedzieli trochę o życiu w Hiszpanii i o Polakach mieszkających w okolicy. Fajnie spotkać Rodaków tak daleko od domu :)
Kasia, Jarek - Dzięki! :)
Po fajnie spędzonym czasie na Gibraltarskim evencie HRG ruszyliśmy szukać noclegu. Wyjeżdżając mogliśmy zobaczyć na własne oczy jak pustynny piasek utrzymuje się nad wodą. Wszystko spowite piaskową mgłą, a powietrze suche i gorące. 
Rozłożyliśmy namiot na kempingu zaraz przy Gibraltarze. Po drugiej stronie ulicy była plaża, gdzie lokalsi i backpakersi palili ogniska i śpiewali w wielu językach ;)
Woda jednak była tak okrutnie zimna, że nie dało się tam nawet moczyć nóg!

Adres kempingu niedaleko Gibraltaru:
Camino Sobrevela
11300 La Línea de la Concepción,
Cádiz, Hiszpania
Motocykl służy nie tylko do jeżdżenia... ale i do suszenia, wieszania, jedzenia, przechowywania, rozkładania, prasowania i wielu wielu innych rzeczy :)
Garaż w naszym namiocie najczęściej pełni funkcję składziku i kuchni polowej. 

Prześlij komentarz

Dzięki, że zostawiasz po sobie ślad - to zawsze motywuje :)