Postanowiliśmy odwiedzić kolejne malutkie państwo - San Marino, które ma bardzo ciekawą historię powstania, związane ze szczytem Monte Titano w jego sercu. Co ciekawe państwo to istnieje od 301 roku i jest najstarszą republiką na świecie!
![]() |
San Marino jest państwem leżącym w państwie - zupełnie jak Watykan, który również graniczy jedynie z Włochami |
'San Marino uważa się za najstarszą istniejącą republikę świata, utworzoną w 301 roku przez chrześcijańskiego budowniczego, kamieniarza (inni podają, że był kowalem) zwanego świętym Marinusem. Gdy uciekał przed prześladowcą chrześcijan, cesarzem rzymskim Dioklecjanem, ukrył się na szczycie Monte Titano (najwyższe z siedmiu wzgórz San Marino) i tam założył małą wspólnotę chrześcijańską. Właścicielka ziemi, Rimini, zapisała ją w testamencie wspólnocie chrześcijańskiej. Na pamiątkę kamieniarza ziemię nazwano „Ziemią San Marino”, by w końcu zmienić ją na „Republika San Marino”. '
![]() |
Panorama San Marino - na horyzoncie Morze Adriatyckie i Rimini w Italii |
Na stacji benzynowej w San Marino, gdzie również pytaliśmy o kompresor, poznaliśmy Massimo, rodowitego mieszkanca San Marino, mówiącego bardzo ładnie po polsku! Coś się motał i kręcił, w końcu przyznał się, że podrywa Polki na imprezach, stąd taki dobry język... ;) Pomógł nam i zadzwonił do kolegi, właściciela zakładu wulkanizacyjnego, który zgodził się nam pomóc.
Po drodze do warsztatu trochę pobłądziliśmy ( w mikroskopijnym San Marino - tylko my takie asy
![](https://www.facebook.com/images/emoji.php/v8/fe/3/16/1f602.png)
![](https://www.facebook.com/images/emoji.php/v8/fe/3/16/1f602.png)
![](https://www.facebook.com/images/emoji.php/v8/f90/3/16/1f648.png)
![](https://www.facebook.com/images/emoji.php/v8/f39/3/16/1f64a.png)
![](https://www.facebook.com/images/emoji.php/v8/f11/3/16/1f649.png)
Właściciel zakładu i kolega Massimo, już nietstey nie mówił po Polsku, a Angielskiego też nie znał ani trochę, więc rozmawialiśmy na migi i przez Google Translator. Ale było wesoło! Kolejna przygoda dopisana do kolekcji, a z San Marino wyjechaliśmy ze wspaniałą pamiątką - nowiuteńką oponą do naszej GSki :)
Zanim jednak pojechaliśmy na poszukiwanie idealnej plaży do noclegu w okolicach Rimini, poszwendaliśmy się po stolicy San Marino - San Marino ;) Podjazd jest dość kręty i stromy, ale gdy już dotrze się na górę, widoki bezcenne!
Spodobali mi się policjanci, pierwszy raz widziałam ich w żółtych mundurach. Kierowali ruchem na ulicy tak, by piesi wychodzący z tunelu mieli możliwość przejścia.
Z San Marino pojechaliśmy do Rimini, jednego z najbardziej znanych kurortów nad morzem Adriatyckim. Pyszne smażone owoce morza i rybka na kolację w lokalnej smażalni i gdy wracamy do motocykla, stoją obok nas motory policyjne. Panowie policjanci wrócili i zaciekawili się skąd i dokąd jedziemy, a gdy usłyszeli że my z Polski ale z UK - niezłe zdziwko ich złapało ;)
![]() |
Zamiast frytek pyszne owoce morza |
![]() |
Polizia Municipale ;) |
Po drodze w jednej z miejscowości całe miasto i deptak były zamknięte ze względu na festyn. Musielibyśmy cofać się i objeżdżać całość nadrabiając przy tym sporo kilometrów. Szukaliśmy jakiejś możliwości przedostania się i w jednej z uliczek, które odchodziły od głównego deptaka, natrafiliśmy na radiowóz. Zanim zdążyliśmy zawrócić, wysiadł starszy policjant i podbił do nas, co my tu robimy, gdzie jedziemy i tak dalej... Złapałam za mapę i mu pokazuję Lido di Dante, że my tam, że przejechać chcemy. A ten źle mnie zrozumiał i uznał, ze jedziemy do hotelu kilka ulic dalej. Pyta czy w tym hotelu mamy nocleg już zabukowany. I zanim zdążyłam powiedzieć cokolwiek wtrącił się Marek, przytakując, że tak, jak najbardziej, my do hotelu. Policjant długo nie myśląc powiedział, że mamy jechać wolno i za nimi i nigdzie nie zakręcać. Wsiadł do auta i... eskortowali nas przez całe zamknięte miasto :)Na szczęście zatrzymali się przed dojazdem do wspomnianego hotelu i uniknęliśmy tłumaczenia się, że my jednak tam nie mamy nic zabukowane... ;)
Było już późno, my zmęczeni, droga to jakieś 50 km. Zrobiło się chłodno, trzeba się ubrać. Zatrzymaliśmy się na zamkniętej stacji benzynowej. A tam nagle okazuje się, że to siedlisko tirówek!
![](https://www.facebook.com/images/emoji.php/v8/f90/3/16/1f648.png)
![](https://www.facebook.com/images/emoji.php/v8/fe/3/16/1f602.png)
Dojeżdżamy do Lido di Dante. Ciemno, jak nie powiem gdzie... Szukamy miejscówki, gdzie można spać na plaży. Jesteśmy już nieźle zmęczeni, chcemy tylko położyć się i zasnąć, ale twardo trzymamy się planu, że dzisiaj śpimy na dziko na plaży. W końcu się udaje. Cicho, przytulnie, mięciutki piasek. W międzyczasie tylko dwóch uchodźców z tobołkami przechodzi plażą w stronę pobliskich zarośli. Rozkładamy nasz materac, nawet go nie pompujemy. Wznosimy toast lokalnym winem pitym z plastikowych kubeczków i idziemy spać z kaskami pod pachą. Co to był za dzień! :)
![]() |
Toast za udany dzień |
![]() |
Padliśmy jak kawki |
![](https://www.facebook.com/images/emoji.php/v8/fe/3/16/1f602.png)
![](https://www.facebook.com/images/emoji.php/v8/f90/3/16/1f648.png)
![]() |
Cudowny wschód słońca, ale te platformy... ;/ |
![]() |
Morze Adriatyckie. Morze leżaków i parasoli. A na morzu - PLATFORMY. Fuj! |
![](https://www.facebook.com/images/emoji.php/v8/f90/3/16/1f648.png)
![](https://www.facebook.com/images/emoji.php/v8/fe/3/16/1f602.png)
Prześlij komentarz
Dzięki, że zostawiasz po sobie ślad - to zawsze motywuje :)