SZKOCJA motocyklem. Tygodniowy trip 06.2017 - część I - CYKL GDZIE NA WEEKEND W UK ? - draVska
SZKOCJA motocyklem. Tygodniowy trip 06.2017 - część I - CYKL GDZIE NA WEEKEND W UK ?

SZKOCJA motocyklem. Tygodniowy trip 06.2017 - część I - CYKL GDZIE NA WEEKEND W UK ?

Brak komentarzy
     Szkocja to niezwykła kraina, pełna sprzeczności... I krwiożerczych muszek.

     No bo jak to, takie widoki, TAKIE góry, TAKIE jeziora, TAKIE przełęcze... a z drugiej strony brzydka pogoda, nieustępliwe wietrzysko i miliony małych, upierdliwych muszek, które tylko czyhają, żeby pokąsać Cię od góry do dołu... ;) Ale po kolei :)
Eilean Donan Castle
     Wybraliśmy się na tydzień motocyklowej przygody na Szkocję. Zaopatrzeni w prowiant, namioty, śpiwory i wszystkie 'must have' spędziliśmy prawie cały dzień w siodle.
     Zmieniłam telefon i teraz muszę żebrać o zdjęcia od męża, bo przejął moją Xperię Z5, która robi fenomenalne fotki i video w porównaniu z iPhonem. Który de facto robi i zdjęcia i filmy, ale zadka to nie urywa... ;)
Polisz Pałer Ju Noł! ;)
     Po drodze do Lake District, gdzie był nasz pierwszy pit stop na noc, złapała nas burza (co się rzadko w UK zdarza!)i miałam okazję przetestować w naprawdę ciężkich warunkach swoje nowe GoreTexowe wdzianko, o czym na pewno napiszę. Greg buty miał również niby GoreTexowe, natomiast Jemu już tak dobrze się nie sprawdziły membrany... I później suszył ;)
     GPS Tracker ściągnęłam dopiero po wysuszeniu się, a całą trasę dnia pierwszego monitowałam na Endomondo. Niestety, wyłączyłam je przed Lake District, a dojechaliśmy aż za Carisle. Mogę śmiało polecić mały hotelik Wheyrigg Hall Hotel, na który się zdecydowaliśmy zamiast namiotów, żeby porządnie się wysuszyć ;)
     Dzień 2 przywitał nas piękną pogodą i widokami po drodze. Długa jazda przeplatana postojami w fajnych miejscach.
Trafiliśmy pod most wykorzystany w filmach Harrego Pottera, który  wygląda z daleka trochę inaczej niż z drona... ale i tak robi wrażenie. Co ciekawe - można ten wiadukt znaleźć na dziesięciofuntówkach wydanych przez Bank of Scotland.
https://en.wikipedia.org/wiki/Glenfinnan_Viaduct#/media/File:Glenfinnan_Viaduct.jpg
 W pobliżu również przepiękne jeziorko na froncie którego stoi Glenfinnan monument przeniesiony po wojnie.

Obok ciągnie się krótka piesza traska na wzgórze, którą warto się przejść ze względu na stare sosny, które pamiętają przedwiecza....
     Dalsza trasa piękna, a gdy trafił się znak z vlepami - wjechała i nasza na dzielnię :) 
      Motocykle zawiozły nas aż pod Ben Nevis - najwyższy szczyt Wysp Brytyjskich i Szkocji, który zaplanowaliśmy zdobywać trzeciego dnia naszego szkockiego tripa. Rozbiliśmy namioty na polu namiotowym Glen NevisTo dobry wybór, ponieważ zaraz spod pola można zacząć swoją wyprawę na szczyt.
     Bardzo przyjemne miejsce, z ładnym widokiem na góry. Jest sklepik, czyste łazienki i prysznice. Niestety - trafiliśmy na okres midges - gryzły jak opętane.

O wejściu na BEN NEVIS i jak się do tego przygotować przeczytacie w ODDZIELNYM POŚCIE TUTAJ. 

     Dzień 4 to 583 kilometry samej jazdy. Dużo małych, krętych dróżek i ciasnych zakamarków, piękne drogi i cudowna, wietrzna Isle of Skye. Na początku deszczowo i nijak, później jednak pogoda się poprawiła, a co za tym idzie i nam od razu uśmiechy się zawiesiły ;)
 Krótki przystanek i spacer w pobliżu Eilean Donan Castle, który jest tak fotogeniczny, że zdjęcia same wychodzą.
     Quiraing - wzgórze z widokiem i genialna droga dla wszystkich motocyklistów kochających slalomiki :)
     Tablica ze Szkocką pisownią. 
      Tak bardzo wiało, że nie zdejmowaliśmy kasków, a przy okazji trenowałam z Markiem lekcje latania! :)Przy każdym podskoku trochę człowieka przesuwało ;)
 Zaraz niedaleko Quiraing trafimy na Kilt Rock and Mealt Falls Viewpoint. Wodospad wpadający do oceanu, ptaki gniazdujące w skałach, ten widok i ławeczki, gdzie można cupnąć i zadumać się nad tym, jak malutcy jesteśmy względem otaczającej nas natury  <3 Dodatkowo na tablicach informacyjnych można doszukać się informacji o odnalezionych tutaj śladach dinozaurów.
Wieczorem lądujemy w hostelu w miejscowości Aviemore, niedaleko dużego Iverness. Okolice Loch Ness, które odwiedzimy jutro. 
Hostel dla ludzi miał też miejscówkę dla żuczków i innych robaczków ;)

Prześlij komentarz

Dzięki, że zostawiasz po sobie ślad - to zawsze motywuje :)